Dla niewierzących jest nieużywanym dodatkiem, dekoracją, ewentualnie talizmanem szczęścia. Większość otrzymała go przed I Komunią Świętą. Bywa, że mamy go w kieszeni lub torebce. Czasem zwisa z samochodowego lusterka. Wkłada się go do trumny oplatając dłonie zmarłego. Najczęściej znajduje się w bliżej nieokreślnym miejscu w naszym domu. Dla wierzących to maryjny wieniec z 50 róż. Dla zaawansowanych duchowo to odzwierciedlenie niewypowiedzianej głębi, gdzie tajemnica po tajemnicy, kontempluje się życie Jezusa. Pewnie trudno wyobrazić sobie katolika bez różańca, natomiast łatwo pozwolić, by różaniec stał się niepotrzebnym nikomu zbędnym przedmiotem. Żeby przynosił duchowe profity, powinniśmy się na nim przede wszystkim modlić. Jednak wielu wierzących wcale się na nim nie modli i usprawiedliwia się, dlaczego nie odmawia różańca argumentując to na swój sposób.
Największa trudność polega na tym, że ta forma modlitwy angażuje człowieka w trzech wymiarach równocześnie: manualnym, werbalnym i kontemplacyjnym. Musimy trzymać w ręku różaniec bądź posługiwać się palcami. Do tego trzeba wypowiadać ustnie lub w myślach słowa modlitwy. Wreszcie, żeby odmawianie nie stało się bezmyślnym powtarzaniem formuł, potrzeba kontemplacji, czyli takiej aktywności poznawczej, która realizowana jest przez skupienie, pogrążanie się w myślach. W różańcu nie chodzi przecież tylko o wypowiadanie mechanicznie słów modlitwy; zgodnie z upomnieniem Chrystusa: „Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani (Mt 6, 7)”. Różaniec jest „streszczeniem Ewangelii”, modlitwą typowo medytacyjną i odpowiada poniekąd „modlitwie serca”, „modlitwie Jezusowej”, która wyrosła na glebie chrześcijańskiego Wschodu. Siła tej modlitwy nie tkwi w ilości – w tym, jak dużo jej odmówimy, ale jak mocno ona nas wciągnie i jak rozpali nasze serca.
Wydaje się, że różaniec to modlitwa automatyczna, zredukowana do ponawianych słów „Zdrowaś Maryjo”, dlatego też często jawi się jako nieatrakcyjna, niestrawna, jałowa i banalna. Różaniec nie jest wcale modlitwą monotonną, ale powtarzalną. To powtarzanie uznać trzeba za wyraz nigdy nie znużonej miłości, która ciągle powraca do ukochanej osoby z gorącymi uczuciami, które są zawsze nowe ze względu na przenikającą je czułość. Każdy dziesiątek to nowa tajemnica, którą rozważamy. Poszczególne tajemnice zapraszają nas, by razem z Maryją przeżywać historię Zbawienia i w tej historii zobaczyć wielkie dzieło Boga. Kontemplując tajemnice z życia Jezusa jesteśmy zaproszeni, by nie tylko rozważać to, co się kiedyś wydarzyło, ale by przyjąć te sytuacje w swoim życiu. Różaniec przecież jak przekonywał św. Jan Paweł II: „pulsuje ludzkim życiem”. Powtarzanie słowa za słowem i wpatrywanie się z Maryją w Boga sprawia, że jesteśmy obdarowywani pełnią łask. To składanie Jej róż, jest momentem zachwytu, jak wspaniały jest Bóg. To ciągle powtarzanie słów jest napełnianiem swojego serca Dobrą Nowiną, że Bóg jest, kocha i żyje.
Koronnym argumentem, żeby różańca nie odmawiać jest permanentny brak czasu, który jest zmorą naszych dni. Nikt nie wie w zasadzie, który czas byłby dobry na modlitwę. Często sami mamy wrażenie, że żaden czas nie jest odpowiedni, bo po prostu nie mamy czasu na nic. Tak nam się przynajmniej wydaje. Kard. Jean-Marie Lustiger, pytany kiedyś przez dziennikarzy, czy ma czas na modlitwę, odpowiedział: „Nie, nie mam. Sam go sobie biorę”. Trzeba więc „wydzierać” czas na modlitwę różańcową. W ciągu dnia mamy tzw. „puste minuty”, które trzeba starać się dobrze wykorzystać. Odmawianie różańca w kościele na głos zajmuje około pół godziny. Szeptem lub w myślach różaniec można spokojnie odmówić nawet w dwadzieścia minut. Jeśli ktoś nie rozporządza takim czasem można rozłożyć modlitwę różańcową na pojedyncze dziesiątki w ciągu dnia. Św. Josemaria Escriva de Balaguer, w jednym ze swoich listów pouczał: „Ciągle odkładasz różaniec na potem, a wreszcie go nie odmawiasz z powodu senności. Jeżeli nie dysponujesz innym czasem, odmawiaj go niepostrzeżenie na ulicy. To pomoże ci nadto pamiętać o obecności Bożej”. Można różaniec odmawiać gdziekolwiek jesteśmy: na spacerze, prowadząc samochód, jadąc w komunikacji miejskiej, pracując w kuchni, idąc do sklepu. Każdy czas jest dobry na modlitwę.
Istnieje przekonanie, że modlitwa różańcowa jest zarezerwowana dla ludzi w podeszłym wieku, którzy nic innego nie mają do roboty. Różaniec jest jednak dedykowany ludziom w każdym wieku. Odmawiają go już dzieci i młodzież. Coraz większą popularność zdobywa różaniec rodziców za swoje dzieci. Co zyskują rodzice, gdy modlą się za swoje dzieci? Dają najpiękniejszy prezent swoim dzieciom lepiej wypełniając IV przykazanie. Jest to dobra okazja do rozpoczęcia wspólnej modlitwy w rodzinie. Różaniec to nie tylko modlitwa dla kobiet. Istnieje dziś wiele grup mężczyzn zrzeszonych w swoich grupach. W końcu „prawdziwi mężczyźni odmawiają różaniec”. Mężczyźni wierzą, że ich rolą w Bożym zamyśle jest ochrona na życie wieczne wszystkich tych, których Bóg podarował im tu na ziemi. Tak jak święty Józef był ziemskim opiekunem Świętej Rodziny, tak i mężczyźni mają zadanie bronić świętości swoich rodzin i bliskich. Chcą czynić to razem, we wspólnocie mężczyzn. W tej jedności umacniają bowiem swoją męską tożsamość i męskie cnoty.
W świecie gadżetów i rozrywek być może sam różaniec nie wydaje się być dziś zachęcający. Ale dzisiaj szczególnie potrzebujemy różańca. Bo to modlitwa, która pozwala nam się wyciszyć w tym rozhukanym świecie i wskazać nam rzeczy, które są naprawdę ważne. Poprzez modlitwę różańcową wchodzimy w logikę prostoty i pokory, która jest logiką samego Boga. Propozycji i pomysłów na różaniec jest naprawdę wiele. Kto chce, ten znajdzie swoją drogę. Jeśli tylko naprawdę będzie tego chciał.